Wiadomości
parafiakobior.pl
Dewizą jego życia jest stare dominikańskie powiedzenie: Głosić Ewangelię wszystkim, wszędzie i na wszelkie sposoby. Jeździ więc po całym świecie, trafia też do ludzi przez internet. W okresie pandemii musiał zrezygnować z głoszenia rekolekcji w parafiach. Kobiór jest pierwszym miejscem, gdzie po tej paromiesięcznej przerwie ojciec Szustak stanął przed słuchaczami.
Wydarzenie to przyciągnęło tłumy wiernych. Od niedzieli rana aż do wtorkowego wieczora ludzie z całego Śląska (i nie tylko!) zjeżdżali się̨ do Kobióra, by słuchać́ rekolekcjonisty. Dla osób, które z różnych względów nie mogły się̨ pojawić w tym czasie w kościele, prowadzone były na żywo transmisje na Facebooku oraz YouTubie.


Trudno streścić w paru zdaniach, o czym mówił nasz gość, a i niełatwo znaleźć odpowiednie słowa, bo sposób mówienia ojca Adama jest niepowtarzalny, ale w skrócie, każda z konferencji otwierała oczy i serca słuchaczy na prawdę o naszej relacji z Bogiem i ludźmi. Rekolekcjonista poświęcił kolejne konferencje na omówienie trzech przeszkód, jakie pojawiają się w naszych głowach i sercach, a które sprawiają, że Pan Bóg nie może zrobić tego, co chciałby zrobić w każdym z nas.
Po pierwsze, nie potrafimy uwierzyć w to, że w momentach, kiedy przeżywamy największe trudności, Pan Bóg jest z nami. Jego obecność w naszym życiu nie polega na tym, żeby usuwać piętrzące się przeszkody, ale żeby odmieniać nasze myślenie, dać człowiekowi siłę do zmagania się z wszelkimi przeciwnościami. Wszystkie życiowe nawałnice są do przejścia, ale nie w pojedynkę, a z Bogiem!
Drugą przeszkodą, na którą zwrócił uwagę rekolekcjonista, jest brak relacji z Panem Jezusem. Bez rzeczywistego wejścia z Nim w znajomość po imieniu, zamykamy Mu drogę do naszego serca, a tym samym odbieramy Mu możliwość działania. Mieć z kimś relację to być z kimś, poznać go i zaprosić do swojego życia. Tu ojciec Szustak mówił o adoracji Pana Jezusa, o modlitwie, w której nie chodzi o nas, o kogoś z naszych bliskich czy znajomych; o modlitwie, w której nie prosimy, nie przepraszamy, nawet nie dziękujemy, ale dajemy przestrzeń Bogu, żeby do nas mówił. Przy tej okazji ojciec Adam zadał też pytanie, czy wszyscy przeczytali już całe Pismo Święte. Notabene, ci, którzy odpowiedzieli na nie przecząco, mogą dołączyć do ojca Szustaka, który zamierza razem z odbiorcami na kanale „Langusta na palmie” od 1 października czytać Biblię – założenie jest takie, że czytany będzie jeden rozdział dziennie, począwszy od Ewangelii św. Marka (całe przedsięwzięcie przeczytania Biblii w całości ma zająć trzy lata).
Trzecią sprawą, którą poruszył ojciec Adam był brak miłości w relacjach między ludźmi. Rozłam, poróżnienie, niezgoda – to najbardziej niebezpieczny demon, jaki może opanować ludzką duszę, bo jest zaczynem każdego zła (słowo diabeł, z greckiego „diabolos”, znaczy dosłownie: „ten, który dzieli”). „Dlaczego tak wiele małżeństw kończy się rozwodem? Bo podstawowym działaniem złego jest dzielenie. Dlaczego w świecie jest tak wiele podziałów, wojen i konfliktów? Bo podstawowym celem złego jest działanie. Dlaczego nawet w rodzinach czy w Kościele są podziały? Odpowiedź jest taka sama” – mówił rekolekcjonista, a potem objaśniał, jak uczyć się od Pana Jezusa budowania relacji z ludźmi. Trzeba „podejść, ująć za rękę, podnieść”. „Podejść” oznacza spotkać się z drugim człowiekiem, być z nim na tyle blisko, by widzieć nieustannie, jak wygląda rzeczywistość nie tylko z mojego, ale także z jego punktu widzenia. „Ująć za rękę” to okazać szacunek, zwrócić się do kogoś z czułością, bez gniewu i na koniec „podnieść”, czyli powiedzieć prawdę, ale z miłością, z całą łagodnością, na jaką tylko nas stać, bo najszczersza nawet prawda bez miłości tylko miażdży, niszczy i zabija. Drugi człowiek musi czuć, że jest kochany, że nie jest zerem, że może się zmienić. „Zły zawsze będzie uderzał w wasz związek, będzie próbował was skłócić, pokazywać wam nawzajem wasze złe strony. Chce rozwalić i podzielić, bo inaczej nie ma szans” – przestrzegał ojciec Adam, a potem dodał: „Nie bez przyczyny znamy takie powiedzenie: Bogu jest łatwiej umarłych wskrzeszać, niż zwaśnionych godzić. Ale są też i inne słowa i ich warto się trzymać: Gdzie dwóch albo trzech się zbierze w Imię moje, tam i ja jestem”.
Atmosfera wieczornych spotkań była niezwykła – polały się łzy wzruszenia, ale też i radości. Niezliczona ilość łask wylała się̨ w te dni, za co jesteśmy nieskończenie wdzięczni Duchowi Świętemu. Wyrażamy wdzięczność Bogu za przeżycia minionego tygodnia, że mogliśmy „zaczerpnąć ze źródła”, nabrać sił, zmienić punkt widzenia na wiele spraw. Podziękowania należą się też wszystkim tym, którzy przyczynili się swoją pracą do zorganizowania tych rekolekcji.

Mateusz Małek i Red.